Filipiny 2015

SKŁAD GRUPY:


Marcin, Dominika
Ryanair + Air China + Cebu Pacyfic

EKSPLOROWANE KRAJE:

Szwecja, Chiny, Filipiny, Hiszpania

Czas podróży: 19 dni
Długość trasy: 2,4 tys. km (po Filipinach)

Przebyte kilometry z podziałem na środki lokomocji:

samoloty: 26.700 km
promy: 870 km
bangki: 40 km
pociągi: 75 km
autokary: 800 km
busy/vany: 630 km
jeepneye/trycykle: 118 km
samochody: 566 km
taxi: 34 km
riksza: 7 km
rowery: 5 km
pieszo: 55 km
________________________
Łącznie przebyte 29.900 km

 


Szwecja (Sztokholm) (informacje o kraju)

Dolatujemy z Krakowa do Sztokholmu jednak nie na to lotnisko, na które należy więc mamy kilka godzin by w biegu zobaczyć jak wygląda to urocze miejsce i tym samym dostać się na właściwe lotnisko by opuścić kontynent europejski i udać się do Azji.
Na miejscu okazuje się, że mój zmysł orientacyjny lekko zawiódł i ruszyliśmy w nie tym kierunku co trzeba tracąc cenny czas na zwiedzanie starej części stolicy. Piękna jednak ona nie jest więc nie żałujemy pomyłki. Żal jednak przyszedł z innego powodu w najmniej oczekiwanym momencie... gdy trzeba było zapłacić za dwie kanapki w BurgerKingu 64 zł !

  • szwecja 01
  • szwecja 02
  • szwecja 03
  • szwecja 04
  • szwecja 05
  • szwecja 06

Chiny (Pekin) (informacje o kraju)

Jeszcze na lotnisku dopada nas facet i próbuje zachęcić do wycieczki na mur chiński w cenie bagatela 600 zł. Nie skusiliśmy się na nią nie tyle z powodu ceny co jeszcze odległości do pokonania. Pewnie spędzilibyśmy tam maksymalnie 20 minut. Poza tym nie wiadomo też gdzie by nas wywieźli. Mur odpuściliśmy. Może przyjdzie na niego czas w przyszłości. Skierowaliśmy zatem nasze kroki do Parku Jingshan, z którego rozciąga się panorama na Zakazane Miasto będące naszym kolejnym celem. Pekiński smog zdecydowanie jednak ogranicza doznania, gdyż widoczność jest fatalna.
Zamiast korzystać z metra postanowiliśmy urządzić sobie spacer co daje więcej możliwości poznania życia w mieście. Po drodze dzięki temu mamy możliwość przyglądnięcia się hutongom, czyli starym kompleksom mieszkalnym, które pojawiły się w Chinach już w XII wieku.
W niewielkiej restauracyjce kosztujemy przedziwnej potrawy - niby zupy. Owa zupa o nazwie hot pot służy jedynie do gotowania w niej wędlin, chlebka, plastrów bambusa bądź innych rarytasów. Jest ona bezustannie ogrzewana przez palenisko zlokalizowane w środkowej części garnca. Do obsługi dostajemy pałeczki - bez alternatyw i bez kursu obsługi.
W czasie gdy my się zajadaliśmy zamknęli wejścia do Zakazanego Miasta. Zamknięto je też gdy mieliśmy do niego kolejne podejście.
Zadowoliliśmy się zatem ogrodami ulokowanymi wokół miasta, wielkim placem Tiananmen, na którym znajduje się Mauzoleum Mao, oraz Świątynią Niebios.
I tak właśnie zastał nas zmrok. I to jest chyba najciekawszy okres w Pekinie. Z codziennej szarości wyłaniają się tysiące kolorowych świateł i napisów w formie krzaków mrugających kolorami. Na chodnikach pojawiają się ludzie ćwiczący tańce w przeróżnych choreografiach oraz sprzedawcy pieczonych manioków i innych ciekawostek.

  • chiny 01
  • chiny 02
  • chiny 03
  • chiny 04
  • chiny 05
  • chiny 06
  • chiny 07
  • chiny 08
  • chiny 09
  • chiny 10
  • chiny 11
  • chiny 12
  • chiny 13
  • chiny 14
  • chiny 15
  • chiny 16
  • chiny 17

Filipiny (informacje o kraju)

Z Manili, będącej stolicą Filipin, szybko ewakuujemy się samolotem na południe kraju by rozpocząć powrót poprzez wysepki z powrotem na lotnisko Manili. Tym oto sposobem docieramy na wyspę Mindanao a konkretnie do Davao. Miasto jest najbezpieczniejszym miejscem w Azji Południowo-Wschodniej a to za sprawą aktualnego burmistrza. Jeszcze 20 lat temu przestępczość była tam na bardzo wysokim poziomie lecz dziś nie da się wejść do sklepu a czasem nawet i do taksówki nim nie ochrona bądź policja sprawdzi twojego bagażu. Mieszkańcom jednak to nie przeszkadza a nam tym bardziej bo traktujemy to jako ciekawostkę. Kupujemy tam klapki a nasze półbuty przywiązujemy do plecaków i ruszamy promem na wyspę Talikud. Znajduje się tam sporo fajnych plaż. My z uwagi na spore zmęczenie zostajemy na Isla Reta. W naszym otoczeniu kręci się sporo lokalesów, którzy spędzają tam wolny czas. To dla nas pierwszy kontakt z plażą zbudowaną z koralowców, lasami palmowymi, obcą kulturą i lokalną kuchnią. Wszystko nam się podoba! Prócz pysznego adobo mieliśmy okazję spróbować potrawy z krokodyla. Poznaliśmy wspaniałe shake'i z przedziwnych owoców, jak np. duriany, papaje, avokado i te mniej zaskakujące ale równie smaczne - kokos czy ananas.
Po Davao poruszamy się jeepnejami oraz trycyklami i taxówkami. Jeepneje to takie lokalne busy. Zbudowane na wzór amerykańskich jeepów najprawdopodobniej w przydomowych warsztatach. To samo tyczy się trycykli które z kolei są zabudowanym motorem z dospawanym wózkiem bocznym. Konstrukcja zarówno tych pierwszych, jak i drugich pozostawia wiele do życzenia ale komunikacja tymi środkami odbywa się niezwykle sprawnie i klimatycznie. W Davao trafiamy na wspaniały targ. Kupujemy tam owoce, oglądamy ryby i inne potwory morskie. To właśnie Mindanao zaopatruje w owoce pozostałe wyspy Filipin. Atrakcji na Mindanao jest wiele. Począwszy od wulkanów, przez piękne jeziora do wodospadów. Jednak zachodnia część wyspy jest narażona na ataki ISIS więc z Davao ewakuowaliśmy się do Butuanu. Tam nowopoznani znajomi zabierają nas na pyszną kolację, co skutkuje w moim przypadku przełamaniem barier niechęci do owoców morza. Tam wszystko smakuje lepiej bo jest mega świeże. Butuan również ma plaże ale jedna jest wyjątkowa. Ma czarny piasek. I to właśnie na tą plażę w 1521 roku przybył sam Magellan odkrywając te dzikie wyspy.
Wbrew naszym oczekiwaniom to właśnie Mindanao okazało się być perełką orientalizmu na trasie naszej wędrówki. To tu spotkaliśmy prawdziwych Filipińczyków nie przesiąkniętych konsumpcjonizmem i komercją. Ale to chyba dlatego właśnie, że turyści tam nie trafiają. Najprawdopodobniej przez to zagrożenie, o którym pisze ambasada każdego kraju.
Nocą udajemy się na prom. To dobry sposób na oszczędność zarówno czasu, jak i pieniędzy. W cenie biletów mamy kuszetki więc można się przespać a budzimy się w zupełnie innym miejscu. Jesteśmy bowiem na wyspie Cebu. Cel mamy jeden. Odnaleźć w okolicach Oslob rekiny i popływać z nimi. Cel został zrealizowany jednak nie polecamy tego typu rozrywki. W planie były też poszukiwania żółwi morskich jednak odpuściliśmy.
Szybko przeskoczyliśmy na wyspę Negros a z niej na wyspę Panay. Pominęliśmy jednak wyspę Bohol bo promy kursowały jedynie raz w tygodniu, w konsekwencji czego niestety nie dane nam było zobaczyć tarsierów czyli mikro małpek. Kierujemy się czym prędzej do rajskiej wyspy lecz ciągle walczymy z przeciwnościami losu. Szkoda było czasu by czekać na prom do Iloilo więc skorzystaliśmy z innego, który również płynął na wyspę Panay lecz do portu oddalonego o kilkanaście kilometrów od naszego celu. Nic trudniejszego. Resztę zrobimy jeepneyem.
A jednak. Nocą to nie takie proste. Spędzamy ją zatem w poczekalni na terminalu a rankiem wypełniamy trzyosobowego trycykla ośmioma osobami i zaraz później jesteśmy w Iloilo. Tam okazuje się jednak, że nasz prom na rajską wyspę jest zepsuty i ma dzień opóźnienia.
Nie zastanawiając się długo wskakujemy na inny prom na niewielką wyspę Guimares. Tam, gdzie rosną najsmaczniejsze mango.
Przypadkiem poznajemy ciekawego mieszkańca, który posiada restaurację a swoje życie postanowił poświęcić rowerom i tym to sposobem organizuje świetne wycieczki rowerowe po tej wyspie. Wycieczki oczywiście offroadowe, ścieżkami w dżungli prowadzącymi do pięknych plaż, wodospadów i innych równie fascynujących zjawisk. Przybywają do niego ludzie z całego świata bo swój biznesik wyposażył już w kilka naprawdę dobrej klasy rowerów. My natomiast robimy sobie trekking drogą krzyżową do kościółka ulokowanego na wzgórzu, z którego rozpościera się widok na dużą część wyspy. Dostrzegamy z niego fajne plaże i postanawiamy je nawiedzić kolejnego dnia. Dzień natomiast zaczynamy od kolejnego trekkingu na wodospad i dopiero jego odnalezienie w dżungli dopuszcza nas do kolejnego etapu wycieczki po wyspie.
Plan w trakcie uległ lekkiej modyfikacji i zamiast na wypatrzoną przez nas plażę jedziemy jeepneyem do Freelance Beach Resort. Piękne okolice. Chyba najpiękniejsze na tej wyspie. Z zachwytu aż wpakowałem całą rękę w meduzę oglądając kolorowe rybki pod wodą.
Czas ucieka tak więc i my uciekamy z Guimares i załadowani na naprawiony prom płyniemy na wyspę Palawan.
Promy są tam dość pokaźnych rozmiarów. Mają pokoje turystyczno-biznesowe z klimą albo opcję ekonomiczną z kuszetkami. To drugie brzmi atrakcyjniej ze względu na brak klimy. Filipińczycy bowiem potrafią w autobusie zbić temperaturę do 13*C, co wymusza konieczność siedzenia w kurtce a nie po to tam przyjechaliśmy!
Życie na promie to ciekawe zjawisko. Z uwagi na dużą odległość płyniemy tam dwie noce z krótkim postojem na wyspie Cuyo. Ludzie grają tam w karty, szachy i inne gry, których nazw nie znamy. Bezustannie jedzą chińskie zupki z ryżem i oglądają najnowsze filmy w klimatyzowanej salce z wygodnymi fotelami. Prócz ludzi, prom transportuje również pojazdy, sprzęty, żywność, owoce i zwierzęta w ogromnych ilościach. Tak więc równo o godzinie 4:30 rozpoczyna się pianie setek kogutów.
Jesteśmy w Puerto Princesa. Piękne nazwy. Typowo hiszpańskie. A to za sprawą właśnie Magellana, który zapoczątkował tu erę dominacji i przekształcił całość archipelagu w swoją hiszpańską.
Duże miasto tętniące życiem lecz zgiełk to nie to czego tam poszukiwaliśmy. Jedziemy zatem do El Nido czyli jak się później okazało - centrum turystycznego dla białych ludzi. To miał być nasz raj lecz ceny wyciągały z butów. Były wprawdzie piękne piaszczyste plaże z opadającymi nad wodą palmami, były drinki z palemką, sklepiki, bary i knajpy z muzyką na żywo, lecz nie spodziewaliśmy się takiego tłoku. Z pomocą przyszła ucieczka na plażę Nacpan. Tam pięknie i cicho. Garstka ludzi za dnia a wieczorami spokój. Wynajęliśmy bambusowy bungalow i spędziliśmy dwie noce walcząc z falami na morzu, spacerując po plaży, okolicznych wzgórzach i dżungli w poszukiwaniu małpek. Dżungla równie jak meduza, nie okazała się być dla mnie łaskawa o czym świadczą dwa silne użądlenia latającego stwora.
Mieliśmy zostać na Nacpan i na trzecią noc lecz zmieniliśmy plany by zakosztować wycieczki łodzią po sąsiednich małych wysepkach by oddać się w całości podwodnym rafom koralowym, rozgwiazdom i kolorowym rybkom. Warto było, mimo iż i pod wodą ryby nas pogryzły do krwi. Tym bardziej, że lunch będący w pakiecie był nad wyraz okazały.
To nie koniec gryzienia. Na Nacpan są nieprzyjemne meszki na plaży pięknie wypełniające się na naszych oczach krwią. W El Nido mieliśmy kontakt z jeszcze innymi nieprzyjemnościami pozostawiającymi po nocy kilkadziesiąt swędzących bąbli - taka cena przyjemności!

  • filipiny 01
  • filipiny 02
  • filipiny 03
  • filipiny 04
  • filipiny 05
  • filipiny 06
  • filipiny 07
  • filipiny 08
  • filipiny 09
  • filipiny 10
  • filipiny 11
  • filipiny 12
  • filipiny 13
  • filipiny 14
  • filipiny 15
  • filipiny 16
  • filipiny 17
  • filipiny 18
  • filipiny 19
  • filipiny 20
  • filipiny 21
  • filipiny 22
  • filipiny 23
  • filipiny 24
  • filipiny 25
  • filipiny 26
  • filipiny 27
  • filipiny 28
  • filipiny 29
  • filipiny 30
  • filipiny 31
  • filipiny 32
  • filipiny 33

Hiszpania (Barcelona) (informacje o kraju)

Miasto nie do końca wpisujące się w naszą wizję podróżowania bo europejskie. Jednak, mimo że europejskie to jednak ciekawe. Spodobał mi się układ przestrzenny i ogólna architektura miasta. Pomijając nawet interesujące secesyjne kamienice Gaudiego oraz gotycką dzielnicę usianą ciasnymi alejkami pomiędzy kamienicami to i tak ogólny styl i trend architektury miasta jest imponujący.
Nasze nogi skierowały się jednak na targ. Bo tam można poznać smaki danego miejsca. Również nie zawiódł. Równie barwny i obfity jak w Azji jednak sterylność i klimat dalece odbiegał od tych wschodnich...

  • hiszpania 01
  • hiszpania 02
  • hiszpania 03
  • hiszpania 04
  • hiszpania 05
  • hiszpania 06
  • hiszpania 07
  • hiszpania 08
  • hiszpania 09
  • hiszpania 10
  • hiszpania 11
  • hiszpania 12
  • hiszpania 13
  • hiszpania 14
  • hiszpania 15

KILKA INFORMACJI PRAKTYCZNYCH

SŁOWNIK

Filipiński po angielsku Polski
Five minutes Pół godziny

 

PRZELICZNIK WALUT

Kraj Waluta Przelicznik
[zł]
Szwecja korona szwedzka (SEK) 0,45
Chiny juan chiński 0,60
Filipiny peso (PHP) 0,08
Hiszpania Euro 4,27
Polska złoty 1,00

 

AMBASADY

Chiny (Pekin) Filipiny (Manila)
adres Ambasada RP w Pekinie
1 Ritan Rd. Beijing, China,
Post code: 100600
Konsulat Honorowy
http://www.poland.ph
otwarte: poniedziałek - piątek,
godz. 9-16
telefon Tel.: +86 10 653 21 235 ext. 110
Fax: +86 10 653 21 745
Tel. alarmowy : +86 13810175087
(00-632) 527-74-91
(00-632) 527-15-82 24
(00-632) 527-1582
Fax: (00-632) 527-16-03

INFORMACJE PRAKTYCZNE

transport cena w peso uwagi
banka Davao do Isla Reta 80p ponad 1h (ostatnia koło 15:00)
autokar z Davao do Butuan 400p ? 300km 9h
prom z Nasipit do Cebu 865p od 7pm-5am
autokar z Cebu - Oslob 110p 100km 3h
prom San Sebastian do Amlan 70p 20 minut
autokar Amlan do Bacolod 375p 5,5h 200km
prom Bacolod do Iloilo 180p (6:30, 8:10, 9:50 itd...)
prom Bacolod do Dumangas 96p 2h
prom Iloilo do Puerto Princesa linii Montenegro postój na wyspie Cuyo 2h 1250p nie kursuje w piątek i płynie 28h
prom Iloilo do Puerto Princesa linii Milagrosa postój na wyspie Cuyo na 5h 900p nie kursuje w weekendy i płynie dwie noce
autokar/van El Nido - Puerto 350p-450p
prom na Guimaras 30p co 2h
wejścia na terminale promowe i autobusowe często do 20p
jeepnay najkrótsza trasa 8p (kilka przystanków) potem cena nieznacznie rośnie
taxi 40p za wejście do auta + 10p za km
noclegi i atrakcje cena w peso uwagi
Puerto Princesa:
hostel Ducheess 107e valencia street:
250p/os, 350p/2os
Bangalow Nacpan beach 900p/2os ze śniadaniem
Pokój w El Nido 700p/2os bez śniadania
Wycieczka po wyspach w El Nido Tour A
(pięć wysp, plażowanie, snorkeling, lunch)
1000p z lunchem +200 tax eco na 10 dni /os (mówić że zapłacone)
walki kogutów 50p

STATYSTYKI

.
Przebyta trasa z samolotami 29 900 km
Przebyta trasa na Filipinach bez samolotów 2 400 km
Długość wyjazdu 19 dni
Koszt całkowity wyjazdu za 2os. 9,2 tys. zł
.
Koszty / osobę bilety łączne na Filipiny
Pekin do i z centrum (x2)
bilety lotnicze na Filipinach
promy
autokary i vany
trycykl na Nacpan i powrót
nurkowanie z rekinami
wycieczka łodzią na rafy
zipline w Butuan
1856 zł
100 zł
420 zł
220 zł
170 zł
100 zł
90 zł
90 zł
55 zł
Koszty / parę noclegi 340 zł
wyżywienie, napojenie i inne 2600 zł

Blog z podróży

Translate »