W ugandyjskiej szkole

Szkół w całym kraju widzieliśmy setki. Praktycznie w każdej wiosce znajdzie się przynajmniej jedna. Od rana do wieczora mijamy wędrujące dzieci w różnym wieku w jednobarwnych mundurkach, ale różniących się w zależności od szkoły. Wszystkie krzyczą entuzjastycznie „Mzungu!!! Good morning!”.

Uganda jest ponoć jednym z krajów z najbardziej rozwiniętym systemem szkolnictwa. Czy na pewno? W rzeczywistości dzieci często nie mają czasu na naukę. Są potrzebne w domu do opieki nad młodszym rodzeństwem, noszenia wody czy pracy. A później, kiedy są już wystarczająco samodzielne szybko muszą zarabiać na siebie i rodzinę, często sprzedając tzw. rolexy, czyli zwijane naleśniki z jajkiem i warzywami, wożąc ludzi na motocyklach, czy tzw. boda-boda, handlując warzywami, bądź zajmując się gospodarstwem. Dzieciństwo w Afryce nie należy do najprostszych i beztroskich. A dobra edukacja idzie w parze z pieniędzmi. Niestety.

System szkolnictwa od kuchni

Szkoły dzielą się na publiczne i prywatne. Nic nowego. Jednak w paru obszarach system szkolnictwa różni się od naszego. Zacznijmy od tego, że rok szkolny zaczyna się w sercu naszej zimy, czyli w lutym. Podzielony jest na trzy semestry, a wakacje nie są tak długie jak u nas, trwają jedynie 3 tygodnie. Na dodatek od czwartej klasy przedmioty nie są już wykładane w języku ojczystym. Na tapetę wchodzi angielski i musisz go używać czy Ci się to podoba, czy nie. Niestety wiele dzieci nie zna go na tyle dobrze, aby móc się rozwijać. Dodatkowy problem stanowi fakt, że klasy tworzone są nie tak jak u nas, czyli ze względu na wiek. Niejednokrotnie zmieszane w jednej klasie są siedmiolatki z dziesięciolatkami. Jak to wpływa na edukację jednych i drugich…?

Szkoły publiczne zapewniają znacznie gorsze warunki niż prywatne. Klasy są przeludnione, często brakuje podstawowych narzędzi pracy, takich jak choćby tablica czy kreda. Przeludnienie łatwo sobie wyobrazić mając na uwadze, że normą jest posiadanie wielu dzieci, bo dzietność kobiet wynosi niemal 7 i należy do najwyższych na świecie. Siedem! To jest średnia, od której jak wiadomo zawsze są odchyły. Poznaliśmy wielu ludzi, którzy mieli nawet ponad dziesięcioro rodzeństwa.

Nauczyciele często pełnią funkcję alfy i omegi, ucząc wielu przedmiotów na raz. Każde dziecko obowiązkowo musi nosić mundurek. Dla dzieci z biednych rodzin to często jedyne porządne ubranie, jakie mają. Utrzymywane w nienagannej czystości. Jednocześnie oznacza to, że nawet jeśli w teorii szkoła publiczna jest bezpłatna i tak jest poza zasięgiem wielu rodzin. Właśnie ze względu na zakup mundurka, przyborów szkolnych czy książek. Po podstawówce, część kontynuuje naukę w szkole średniej. Wybrani idą na uniwersytet. Szkoły prywatne oferują lepszy poziom ale są poza zasięgiem wielu rodzin, oczywiście ze względu na cenę.

W poszukiwaniu schronienia

Z racji tego, że Uganda jest mocno zaludniona ciężko znaleźć „dziki” nocleg, z dala od ludzi. Praktycznie każdy metr jest zabudowany lub przeznaczony pod uprawy. Wyjścia są dwa: albo dokować w „osadach dla białych” albo nie bać się ludzi. Zdarzało się nam i jedno i drugie. To drugie wspominamy znacznie lepiej. Najlepszymi miejscami, wypłaszczonymi, zadbanymi, z zieloną trawką, były najczęściej kościoły. Ugandę przemierzaliśmy z Volodią, który nocował w namiocie, dlatego tak ważna była płaska powierzchnia. Druga opcja to szkoły. Tam też spore płaskie połacie wręcz wołały, żebyśmy na nich chwilę pomieszkali. Jedyny problem w tym, że nie pośpisz. Musisz być przygotowany na poranne starcie z dziesiątkami zaciekawionych małych stworzeń. Ale to też przecież ma swój urok.

UFO

Tak właśnie trafiliśmy do sympatycznego księdza, który prowadzi jeszcze sympatyczniejszą szkołę. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Ksiądz Alex jest anglikaninem, co między innymi oznacza, że może mieć żonę i dzieci. Popieram takie rozwiązanie. Celibat często nie prowadzi do niczego dobrego. Alex przywitał nas serdecznie, oprowadził po terenie, przedstawił całej rodzinie, a następnie pomógł mi wyciągnąć kolejną bolesną i nieprzyjemną „jiggę” ze stopy (uchroniła się franca przed ostatnią inwazją, jaką przeprowadziliśmy parę dni wcześniej u Jaśka). Wieczór spędziliśmy w towarzystwie  księdza i jego dzieci (było ich sporo, jak to w Ugandzie), a poranek pełen był niespodzianek. Obudził nas śmiech podrostków biegających wokół naszego auta.

Jakie sympatyczne i beztroskie dzieciaki! Chwilę później podeszła do nas nauczycielka informując, że szykują dla nas coś specjalnego. Coś specjalnego, cudownie! Poznaliśmy się z dyrektorem, który opowiedział trochę więcej o miejscu, w którym ulokowaliśmy się na nocleg. Otóż szkoła podstawowa jest w stanie pomieścić sześć klas. Pozostałe grupy uczą się pod chmurką. Parę dodatkowych pomieszczeń jest w trakcie konstrukcji.

Dzieci spędzają w szkole dużo więcej czasu niż u nas. Lekcje zaczynają się od samego rana i trwają do 17-tej, z przerwą na obiad. Młodsze dzieci uczą się do około 14-tej i wracają do domu, starsi spędzają w szkole praktycznie cały dzień. Bardzo ważnym przedmiotem jest język angielski, jako że jest obok suahili językiem urzędowym. Muszę przyznać, że jak do tej pory, to właśnie Ugandyjczycy najbardziej powszechnie i najlepiej ze wszystkich krajów na naszej trasie władają językiem angielskim, przez co podróżowanie jest dużo łatwiejsze.

Dyrektor zaprosił nas na przedstawienie. Zasiedliśmy na specjalnie przygotowanych krzesełkach, przy stoliku z wielką flagą i napisem „England”. Takie małe pozostałości po kolonializmie…

Dzieci z pomocą swojej ulubionej nauczycielki (było to widać), zaśpiewały dla nas piosenkę, następnie zatańczyły niezwykle energetyczny taniec narodowy i odegrały scenę, rodem z teatru. Uśmiechy nie schodziły nam z twarzy. Jakie niesamowite mieliśmy szczęście, że tu trafiliśmy!

Po przedstawieniu dzieci miały jeszcze chwilę przerwy. Na pożegnanie Marcin odpalił drona, który wzbudził w dzieciach strach, zmieszany z fascynacją, euforią i nie wiem czym jeszcze. Dzieciaki biegały jak szalone próbują złapać latające UFO. Radości nie było końca. Aż nie chciało się stamtąd wyjeżdżać!






P.S. Jeśli ktoś z Was pracuje w szkole lub zna kogoś, kto mógłby być zainteresowany współpracą z tą wspaniałą szkołą w Ugandzie, prosimy o kontakt. Chętnie pomożemy nawiązać współpracę. Dyrektor jest bardzo otwarty, a dzieciaki jeszcze bardziej. Przypuszczam, że zainteresowani są dosłownie wszystkim.

Komentarze

komentarz

Comments are closed.