Pasja to coś pięknego. Ma tyle obliczy ile ludzi.
Nasz przyjaciel Krzysiek vel Minor, który zjechał z nami kawałek świata poza tym, że uwielbia góry jest też zapalonym krótkofalowcem. Tak zapalonym, że ma wszelkie potrzebne uprawnienia, jest członkiem Polskiego Związku Krótkofalowców, a w podróż zabrał ze sobą sporo sprzętów i żelastwa w tym.... kilkumetrową antenę, do której w Rosji dopasował odpowiednio długą brzozę i szukał okazji, żeby cały ten swój sprzęt zamontować i nawiązać łączność ze światem innym niż na co dzień w Polsce.
Kiedy w Ałtaju u progu Mongolii wpadliśmy w tarapaty wizowo-przygraniczno-imigracyjne i dalsze losy naszej podróży zawisły na włosku, poznaliśmy ich - Dmitry, Alex i Andrey. Spędziliśmy z nimi cudowny wieczór z akompaniamentem gitary i ruskich piosenek.
A teraz spróbujcie wyobrazić sobie, że nasi rosyjscy kompani właśnie wybierali się trzema zapakowanymi po dach antenami i innym osprzętem samochodami do Mongolii, by przez tydzień nadawać i odbijać fale od KSIĘŻYCA celem nawiązania łączności ze Stanami Zjednoczonymi. Tak, od księżyca!!
Kiedy udało nam się okiełznać problemy formalne znaleźliśmy ich nad mongolskim jeziorem i spędziliśmy ze sobą cudowne chwile z otwartą szczęką obserwując ich fascynację.
Patrzyliśmy jak zmieniają się w swojej stacji nadawczej i godzinami nawiązują połączenia z różnymi zakątkami świata.
Ale czy możecie wyobrazić sobie co czuł Krzysiek? Nawet namiot rozbił w takim miejscu by o poranku po jego otwarciu mieć widok na nią - na antenę 🙂
Pasja to coś pięknego. Nieważne jaka, ważne że łączy z pozoru obcych sobie ludzi i pozwala znaleźć wspólny język nawet w na pozór obcej części świata.
[geo_mashup_map]