Co skrywa Egipt

Tracimy chronologię… wiem.

Nie jest jednak łatwo pisać w podróży bo co rusz spotykamy się z masą nowych wyzwań i doświadczeń. Jak coś piszemy to chcielibyśmy, by treść nie była zbyt banalna więc wymaga to trochę poświęcenia a muzeum w Kairze to nie przelewki. Jest tu taka masa eksponatów, że nawet jak biegaliśmy między nimi, by zobaczyć choć 80% całości to i tak zajęło nam to całe popołudnie. Nie mówiąc już o pozostałych skarbach Egiptu.

Giza

Świat zachodu o skarbach faraonów, jakie skrywała Afryka dowiedział się dopiero podczas wyprawy wojennej Napoleona Bonaparte. Ów Napoleon, prócz armii zabrał ze sobą blisko 200 uczonych, których celem było spisywanie i analizowanie napotykanych antyków. Proceder ten zapoczątkował jedną z dwóch grabieży Egiptu. Pierwsza zaowocowała wywiezieniem części zbiorów do Europy, dzięki czemu oglądać możemy je zarówno w British Muzeum, w Luwrze, czy po części nawet i w Polsce. Tak. Polska stała się trzecim filarem, który stanowi solidny trzon archeologii Egiptu. Dowodem tego jest umieszczenie w 2007 roku przed gmachem muzeum, popiersia profesora Kazimierza Michałowskiego – jednego z trzech najwybitniejszych badaczy starożytnego Egiptu. Ciekawostką jest, iż popiersie to wykonała Ewa Parandowska (rzeźbiarka i konserwatorka), którą spotkaliśmy niedawno w Sudanie o czym napiszę już niebawem.

Druga grabież była już mniej wyrafinowana. Chodzi bowiem o Arabską Wiosnę i tym samym rewolucję w Egipcie z 2011 roku. Zabytki w swej świetności początkowo gromadzono w zupełnie innych miejscach, dopiero od początku XX wieku zostały umieszczone w specjalnie na ten cel zaprojektowanym nowym gmachu. Antyrządowe protesty szybko przeniosły się do stolicy i wykorzystujący ten fakt rabusie zaczęli plądrować muzeum. Na szczęście prędko zawiązała się obywatelska straż a świadomi ludzie pletli ze swych ciał łańcuch uniemożliwiający złodziejaszkom dostanie się do wnętrz muzeum. Mimo usilnych ich starań spora część eksponatów została skradziona i dziś zapewne upiększa wille jakichś bogaczy. Ceny takich artefaktów na czarnym rynku osiągają bowiem gigantyczne stawki. Przedmioty wielkości kciuka potrafią być sprzedawane za miliony dolarów.

Wnętrze muzeum kryje około 160 tysięcy eksponatów począwszy od ogromnych posągów, obelisków czy sarkofagów, wyposażenia grobowców (w tym ok. 1700 Tutanchamona), portrety fajumskie, po przedmioty codziennego użytku czy biżuterię.

Najciekawszym eksponatem są jednak mumie. Znajdują się one w oddzielnym, odseparowanym od całej reszty pomieszczeniu. Każda z nich znajduje się w odrębnym jakby nowoczesnym sarkofagu, gdyż szczelnie przykryte szkłem, zapewniają odpowiednią wilgotność i temperaturę. Stan w jakim są zachowane dzięki odpowiednim metodom mumifikacji, wciąż zachwyca i wydaje się być wręcz niemożliwym do osiągnięcia przez dzisiejszą technologię. Mumifikowało się nie tylko ludzi. W gablotach znaleźć można równie interesujące zwierzęta.

W niektórych grobowcach na terenie oazy Fajum, prócz zabalsamowanych zwłok składano również portrety. Charakteryzują się one bardzo realistycznym odwzorowaniem postaci. Sposób ten zapewne tańszy od gipsowych masek umieszczanych na mumiach został wprowadzony wraz z pojawieniem się Greków na tych terenach. Najstarsze datuje się nawet na I i II wiek.

Niebawem muzeum to zastąpione zostanie zdecydowanie większym kompleksem, który stoi już przy piramidach w Gizie. A skoro jesteśmy już przy piramidach to dziś nocą wyglądają dość kontrowersyjnie. Niewykluczone, że Faraonowi mogłyby się już takie nie podobać, ale co on ma dziś do gadania skoro ich wszystkich już przesiedlili do muzeum.

Nocą na piramidach odbywa się gra świateł i dźwięku. Lektorzy czytają ich historię w kilku językach tworząc przy tym interesujący klimat. Najlepszy klimat dają jednak naturalne żółte barwy ale i te da się wychwycić. Zwiedziliśmy je za dnia, wraz z przyległymi do nich grobowcami mniej ważnych person. Samych piramid w środku nie oglądnęliśmy na tyle na ile byśmy chcieli bo po bilety musielibyśmy się wrócić do podnóża góry a nie było już na to czasu. Strażnicy wpuścili nas jedynie w początkowe czeluści korytarzy ale już dziś wiemy, że nawet głębiej nie było nic ciekawego. Puste mury, puste komnaty. Wszystko wyjechało do Muzeum. Zdecydowanie większą atrakcją okazują się grobowce w Dolinie Królów.

Aleksandria

W olbrzymim portowym mieście, chyba drugim co do wielkości po Kairze też jest trochę zabytków do oglądnięcia. Nasz wybór w pierwszej kolejności padł na Fort Qaitbey, pod którym znaleźliśmy się wieczorem i zdołaliśmy oglądnąć go jedynie z zewnątrz. Szkoda. Wnętrze cytadeli na wybrzeżu Morza Śródziemnego skrywa wiele artefaktów wojennych. Poranny spacer zaowocował kilkoma kolejnymi obiektami. Amfiteatr Rzymski oraz Kolumna Pompejusza – największy bo 27 metrowy monolit wykonany z czerwonego granitu w otoczeniu dwóch sfinksów. Najbardziej interesującym obiektem okazały się być Katakumby Kaum asz-Szukafa. Wnętrze grobowców odkryte dopiero w XIX w. zdaje się przez osła biedaczka, który wpadł pod ziemię. Wnętrze charakteryzuje się połączeniem tradycji zarówno rzymskich, greckich no i oczywiście egipskich. Trzypoziomowy grób prócz samych części grobowych gdzie niegdyś spoczywało ok 300 mumii, dziś skrywa jedynie reliefowe sarkofagi i ławy wykute w skale, w których odbywały się libacje ku czci pochowanych tu zmarłych.

Najciekawsza atrakcja Aleksandrii nie jest jednak jeszcze przeznaczona do zwiedzania. Nie tak dawno bo w 2000 roku, odkryto bowiem, iż dawne wybrzeże morskie było sporo przesunięte w głąb morza. Między starą a nową linią brzegową tj. 6,5 km odległości, ponad tysiąc lat temu, morskie wody zatoki Abu Kir pochłonęły wraki statków, niezliczone dzieła sztuki jak i wyroby ze złota. Niegdyś owiane jedynie legendą miasto, dziś rzeczywisty Heraklejon zwany przez Egipcjan również Thonis lecz przez niektórych uznawany za zaginioną Atlantydę. Egipt teraz prócz wspaniałego znaleziska ma spory kłopot. Problemem jest upilnowanie niniejszych skarbów bo znajdują się one dość płytko, nie brak amatorów szybkiego dorobku. Prace trwają intensywnie w miarę przeznaczanych na nie środków. Być może kolejna nasza wizyta w Egipcie zaowocuje zobaczeniem nowych odkryć?

Fot. Christoph Gerigk, Copyright Franck GoddioHilti Foundation

Luxor

Luxor a w zasadzie stare Teby to dawna stolica Egiptu. Przecina ją Nil na dwie części. Na zachodnim brzegu znajduje się nekropolia władców. Dolina Królów z jednej strony zbocza, z kolejnej Dolina Królowych. Ta pierwsza bardziej barwna i jej poświęciliśmy swój czas. Krętą drogą docieramy do wierzchołka wzniesienia, parkujemy samochód i udajemy się do grot wykutych w skałach. Do naszej dyspozycji jest siedem grobowców, w tym jeden najważniejszy i najdroższy: Grobowiec Tutanchamona. Tutanchamon jest jednym z najbardziej znanych Faraonów mimo, że panował zaledwie 9 lat bo zmarł jako dziecko. Nie odegrał tym samym znaczącej roli w Państwie Egipskim. Pozostałe równie drogie (Seti I, Amenhotep II, Ramzes I, Ramzes IV, Ramzes V i VI, Merenptah ) w swych wnętrzach prezentują się równie niezwykle okazale. Zawartość grobowców tradycyjnie znajduje się w Muzeum. Oglądnąć możemy zatem jedynie malowidła, hieroglify czy nieraz sarkofagi. Wspaniałe zdobienia w formie hieroglifów przybierają wyjątkowo intensywne kolory.

Prawdę powiedziawszy to grobowców jest znacznie więcej bo 64 i jeszcze 20 budowli nie ukończonych. Nie wszystkie są jednak tak okazałe i tak dobrze zachowane, bo system tej nekropolii a w zasadzie jego brak, opierał się na tym, że z uwagi na ciągłe braki miejsc pochówków, nowe grobowce budowano w miejscach już istniejących lub bezpośrednio na nich. Przewalał się rumosz skalny wraz z odpadkami a do tego jeszcze gruz z chat ich budowniczych. Wszystko to nie ułatwia pracy archeologom.

W niewielkiej odległości od wspomnianej doliny znajduje się Świątynia Hatszepsut. Grobowiec Królowej w znacznej mierze wykuty jest w skale jak to w zwyczaju mieli wszyscy Faraonowie. No może poza tymi od piramid ale piramidy właśnie chyba stanowią dla nich namiastkę gór, w których to zwykli pozostawiać swoje ciała. Świątynia pochodzi z 15 w p.n.e.

Przy świątyni jest duże nagromadzenie innych obiektów w tym Ramesseum, kolosy Memnona i kilka innych świątyń, które śmiało można zobaczyć z drogi bo są na tyle wielkie.

Po wschodniej stronie Nilu na tej samej wysokości znajduje się kompleks świątyń w Karnaku. W starożytności była częścią Teb i właśnie tebańskim bogom jest ona poświęcona. Do Świątyni Amona wchodzimy aleją sfinksów. Sfinksów jest 40 a przed każdym z nich faraon. Największe wrażenie robi jednak sala hypostylowa. Ogromna bo o wymiarach przeszło 100x50m podparta jest poprzez 134 kolumny, z których najwyższe sięgają 23 m wysokości! Bez wątpienia są to najpotężniejsze kolumny jakie widziałem do tej pory.

Etfu – świątynia Horusa

Druga co do wielkości świątynia zaraz po Karnaku do dziś cieszy się najlepiej zachowaną swą strukturą. Jako, że ilości świątyń w Egipcie są przytłaczające dla zwykłego podróżnika, postanowiliśmy odpuścić zwiedzanie wnętrza. Ceny też stanowią solidne podwaliny takich decyzji. Budowla jest jednak niezwykle okazała a w czasach Starego Państwa stanowiła bramę elefantyjską, chroniącą granice kraju od południa. Piaski pochłonęły całą świątynię i zniknęła ona z powierzchni ziemi na setki lat. Efektem tego był fakt, że w nowej erze wybudowano na jej miejscu osadę. Dopiero prace archeologiczne odsłoniły wielki kunszt starej budowli, który dziś zobaczyć może już każdy.

Abu Simbel

Ponoć najwspanialsza ze wszystkich świątyń Egiptu. Znajduje się pośrodku Pustyni Nubijskiej. My trafiamy na nią z uwagi na wypływający prom do Sudanu z bezpośredniego jej otoczenia. Prom przez jezioro Nasera. W czasach świetności świątyni, ów promu nie było bo nie było też jeziora przez co i poziom Nilu był zdecydowanie niższy i niezagrażający w zupełności okazałej budowli. Budowa Tamy Asuańskiej przy I katarakcie zaowocowała zalaniem olbrzymich połaci ziemskich i nieodwracalnemu w skutkach zatopieniu dziedzictwa światowego. Archeolodzy i inżynierowie w popłochu wzięli się do prac zabezpieczających a w przypadku niniejszej świątyni zdecydowano się na jej przeniesienie na zbocze góry 90 m ponad pierwotnym położeniem. Zabytek więc pocięto na 1036 bloków skalnych z których każdy ważył blisko 30 ton. Przy samej świątyni znajduje się niewielkie muzeum do którego warto zaglądnąć i przypatrzeć się poszczególnym etapom prac związanych z przeniesieniem.

To chyba tyle i aż tyle. Oczywiście nogi nasze stanęły też w kilku innych miejscach ale nie na wszystko starczyło tu miejsca. By nie zanudzać skupiłem się na tych istotniejszych z mojej perspektywy. Egipt ciągle potrafi zaskoczyć nie tyle turystę, co i archeologa bo co rusz odkrywane są nowe zabytki na światową skale. Piaski pustyni skrywają jeszcze niejedną tajemnicę.

Komentarze

komentarz

Comments are closed.